Rok 2013 właśnie się rozpoczął , skończyła się moja przerwa świąteczna i z ciężkim sercem wyjechałam do Lublina. Studia, studia.. Początkowo tak bardzo chciałam się wyrwać gdzieś dalej, nie mogłam znieść ciągłej kontroli rodziców , zakazów.. Wszystko jednak się zmieniło, po kilku dniach uświadomiłam sobie że wolność wcale nie smakuje tak słodko. O ironio z wielkiej ekstrawertyczki, wszędobylskiej , która nie mogła wysiedzieć w domu stałam się introwertyczką nie mogącą ruszyć czterech liter poza obręby mieszkania.. Interesujące..
Będąc zdala od domu nauczyłam liczyć się z pieniędzmi i planować każdą wydana gotówkę, zdałam sobie również sprawę z ciężkiej pracy rodziców i utrzymania wszystkiego. Brakuje mi ich na co dzień, ponieważ mimo wszystkich zgrzytów moja rodzina jest zgrana. tegoroczne święta uświadomiły mi to, kiedy moi dwaj bracia z tata , pod moją dyrygenturą zabrali się do świątecznych przygotowań i sprzątań. Wydaje mi się , że to były najbardziej zabawne przygotowania do świąt.. Być może nie doceniałam tego wcześniej.
Moje chaotyczne myśli wiążą wiele wątków trudnych do powiązania w logiczną całość, ale to cała ja.
Wypadki.. Trzy wypadki samochodowe w ciągu 4 lat? To przesada... Coś jest nie tak, moja rodzina jest wierząca, katolicy. Zastanawialiśmy się ostatnio, w sumie mama czy to nie ma związku z naszym całym pokoleniem. Można poczytać w różnych źródłach o mszach międzypokoleniowych , które mogą pomóc rodzinie w sytuacjach gdy dużo zła dzieje się w naszym bliskim otoczeniu. Może brzmi to jak bajka , ale nią nie jest.. Podsumowując mój wywód jestem senna , dzisiejsza podróż mnie wymęczyła , a perspektywa jutrzejszych zajęć i nawału nauki w tym tygodniu nie pokrzepia. Każdego dnia należy szukać motywacji co nią może być, moją na dziś jest zaangażowanie się w nadchodzącą sesję i zaufanie Bogu , że to wszystko się jakoś poskłada i ułoży, że moja determinacja pomoże mi osiągnąć cel.
Dobranoc :)